Poszukiwania

Czuję, że do napisania tego wpisu muszę wyłączyć wszystkie możliwe emocje i napisać go całkowicie z serca, z samego dna siebie. Pisanie od zawsze było dla mnie formą medytacji, której nie potrafię zrobić w sposób normalny, jak Budda nakazał. 


Jest coś w ulotności najpiękniejszych melodii, nie samo ich brzmienie, ale piękno i miłość, jaką nas otaczają, a także dziwne uczucie zamysłu autora tegoż tworu. Nie wiem, czy potrzeba do tego jakiejś nadzwyczajnej inteligencji, ale ja zawsze słuchając czegoś pięknego, czegoś, co dotyka mnie w środku przenoszę się jakby w duszę tego kto to napisał i badam jej stan, rozkoszuję się tym artystycznym uniesieniem tym dowodem na istnienie czegoś wyższego. Nasza dusza nie składa się z jak pewnie większość sądzi, jednostki, nasza dusza to setki, tysiące, a może i miliony odłamków, kawałków, czegoś niespojonego ze sobą całkowicie, czegoś, czemu tylko my nadajemy jakikolwiek sens poprzez własne istnienie. Nie macie czasami takiego wrażenia? Gdzieś wśród tych wszystkich dusz jest ta właśnie świadoma, ta "ja" dusza, to coś, co niektórzy nazywają "ego" ale wszystko inne zdaje się być niezbadane. Mamy taki wewnętrzny dialog, ale nie wszyscy aż tak intensywnie, nie wszyscy czujemy się tacy niezespoleni ze sobą. Piekło polega właśnie na tym braku spójności, tam tym zmąconym piachem życia yin-yang, które nie tańczy w odpowiednim rytmie, nie wibruje. Wszystko, czego jesteśmy świadkami, na niebie i na ziemi, wszystko, w czym trwamy, czym jesteśmy, jak jesteśmy stworzone jest właśnie z tych odłamków. Stąd w nas taka niespójność, ten brak zrozumienia dla samego siebie, to, że umiemy te same rzeczy, tych samych ludzi równocześnie kochać i nienawidzić. Niektórzy nazywają to coś "wyższe ja", pewnie dlatego, że w sumie nie mają pojęcia czym to jest ani jak to nazwać, ale to wcale nie jest żadne "wyższe ja" to jest Bóg, to jest wszechświat, który krąży w nas, który mieści się w nas jego mała cząstka, ale tak samo ważna jak cała reszta. Wszechświat nie istniałby jeśli choćby jeden jego element nie byłby na odpowiednim miejscu. Strach fizyków wynajdujących pierwszą bombę atomową przed tym, że spalą całe niebo jednym wybuchem — to byłoby możliwe, gdyby tylko wszystko nie było na swoim miejscu. 


Kocham was.