Jebać hedonistycznych romantyków

Oho! Dawno tutaj nic nie pisałem. Na wszystko mam usprawiedliwienie! Już wam piszę co się działo w ostatnim czasie. 


Bardzo mocno przycisnąłem z dietą i treningami, tak mocno, że aż przesadziłem i się wykończyłem. Totalnie wypompowałem się ze wszystkich mocy. Przez to wszystko musiałem na jakiś czas odpuścić, więc mam obecnie pauzę i teraz staram się z głową wracać do tego. Mimo wszystko moje ciałko oceniam już całkiem wysoko i muszę przyznać przyciągam wzrok pań. To jednak nie koniec. Niestety oprócz samego wykończenia siebie pojawiają się również dystraktory.


Aliyah. O mój Boże! Co się z tą dziewczyną stało to ja nie wiem! Zmieniła się, bardzo się zmieniła, jest pewna siebie, seksowna, urocza i silna... spędziła u mnie nawet ostatnio noc. Nie było seksu, ale dużo miziania się i całowania no i myślę, że poczuła do mnie jakiś rodzaj amorków. Wiecie takie słodkie amorki 19 latki. Tak, ja mam 38 lat ona ma 19. Spędzaliśmy ostatnio dużo czasu razem, głównie na rozmowach, ale także pewien dość solidny czas na macankach. Mimo jednak wszystko to nie przejdzie, nie będziemy w związku — tak myślę. Wziąłem na siebie ten ciężar i opowiedziałem jej trochę o odpowiedzialności bycia w związku, o jaką pracy trzeba wtedy wykonać o tym całym gównie, o którym nie mówi się na romantycznych filmach. Omówiłem z nią też temat tego, że jeśli podejmie się bycia ze mną w związku to będzie musiała 50% tej całej pracy odwalić. Myślę, że się tego przestraszyła — to bardzo dobra reakcja. Wiecie różnica między nami tkwi w filozofiach — jej to nihilistyczny hedonizm, ja skłaniam się do ascetycznego stoicyzmu. Zostawiam ją taką, jaka jest, bardzo bym chciał się trochę od niej odciąć, zostawić ją samą, bo ostatnie czasy prowadzę ją za rączkę, a myślę, że już nie muszę. Jeśli ona nie nauczy się odpowiedzialności, ja jej tego nie nauczę, a nauka ta jest bolesna.


Szczerze mówiąc to trochę mi z tego powodu smutno i czuję się jakbym ją rzucił, albo coś. To świetnie, bo negatywne emocje dają mi motywację do treningów i rozwoju! Bardzo mi zależy na dalszych treningach!


Jeszcze z takich ciekawostek, ostatnie dwa dni pozwoliłem sobie na konsumpcję cukru. Ble! Serio ludzie, pojebało was z jedzeniem tego? Przez ostatnich kilka miesięcy wżerałem raczej jedzenie z kategorii super food, albo czegoś z bliskiej okolicy. Po cukrze czułem się świetnie, dwie godziny, a później czułem się jak gówno. Nie zamierzam tego powtarzać. W sumie to do teraz czuję się jak gówno. 


Chyba zrozumiałem, że lubię cierpienie, takie sensowne cierpienie. Wolę to niż jakikolwiek rodzaj przyjemności. Czasami jestem jeszcze za słaby, ale przesuwam granicę cały czas. Wiele razy poniosłem klęskę, ale klęski mnie motywują. Szkoda, że jestem wciąż na tych 19% i właściwie nie mogę zacząć dalszej części planu. No ale trzymajcie za mnie kciuki!


Kocham was.


Ps. Będę starał się pisać, ale widzicie ostatnio mi nie wychodzi.