Jabłka, jabłka i jeszcze raz pierdolone jabłka

Jak byłem dzieckiem wpierdalałem dużo jabłek. 


I? 


Wrócę jeszcze do tego. 


Dziwi mnie to, że gdzie nie pójdę to okazuję się najpewniejszy siebie i ludzie idą za mną. Rzucenie alkoholu oczywiście odebrało mi dużo czasu, przez wiele dni tułałem się w ciemności, w błocie tego cholerstwa. Docieram powoli jednak do pewnego punktu, obie dłonie wystają z bagna i już nie długo wezmę pierwszy oddech — pierwszy oddech powietrza. Nic już nie będzie takie jak wtedy, nic już nie wróci i w sumie to bardzo dobrze. Po co nam taki Leszek, który swoją pewność siebie opiera na wampiryzmie emocjonalnym? Jako dziecko dorastałem w poczuciu pewności tego, że jestem wyjątkowy. Po długiej bardzo długiej drodze doszedłem do wniosku, że wcale tak nie jest: Jestem przecież tylko zwykłym szarym człowieczkiem, mikroskopijną częścią pleśni oplatającej planetę ziemia. Nic nieznaczącym elementem, cząstką energetyczną, przekaźnikiem dla genów. Oczywiście tak jest, ale to wcale nie znaczy, że nie jestem wyjątkowy. To, że zniszczyłem jednym ruchem ręki to, co kiedyś tak długo budowałem nie znaczy, że nie mogę zacząć od początku.


Wróćmy do jabłek. 


Jak byłem dzieckiem wpieprzałem ich cholernie dużo, bo jakaś tam rodzina zawsze przynosiła mi jabłka, a że lubiłem coś żuć to żułem te pyszne owoce. Można powiedzieć, że jestem koneserem. Nie łączy mnie to w żaden sposób z tym, jak mu tam było, Steve’em Jobsem — i nawet za nim nie przepadam. 

Nie wierzę w to, że istnieje jedna właściwa dieta dla każdego człowieka. Wszyscy wychowujemy się w trochę innych warunkach, każdy ma inne dzieciństwo i jest inaczej karmiony. Uważam, że to ma bardzo duży wpływ na to jak powinna wyglądać nasza dieta w dorosłości. Skoro wpierdalałem dużo jabłek, i zawsze było mi po nich dobrze to powinno być tak dalej. I co? I jest tak dalej. 


Jakiś czas temu zacząłem jeść jabłka. Jedno dziennie, czasami z przerwami, bo bez przesady. Po tylu latach diety bezjabłkowej znów do niej wróciłem i okazało się, że odpowiedź mojego organizmu była wręcz natychmiastowa. Jakby wszystko zaczęło się regulować, wracać do pewnego rodzaju normy, aż po dosłownie dwóch miesiącach zacząłem czuć się dobrze. Straciłem na wadze nie przykładając w ogóle uwagi do diety, nabrałem dużo energii i zrozumiałem, że moja dieta powinna wyglądać właśnie tak jak wyglądała mniej więcej w dzieciństwie. Oczywiście nie ma tutaj żadnych przeciwwskazań, żeby zjeść sobie jakieś sushi czy masale. Zacząłem także jeść więcej ziemniaków, czasami wątróbkę, mniej wołowiny, całkowicie zrezygnowałem z wieprzowiny. Efekt? Potężny! 

Brzuch mam bardziej płaski niż wypukły, energii mam jak kiedyś, jak niszczyciel światów, nabrałem także chęci na kontakty społeczne i zacząłem czuć samotność. To, źle czuć samotność przecież! Nic z tych rzeczy, uczucie samotności jest jak głód, jest jak potrzeba, którą należy uzupełnić. Nie przebywając blisko ludzi nie odczuwa się korzyści z przebywania blisko ludzi, nie czując samotności nie czuje się potrzeby, żeby być blisko innych. Samotność jest nieprzyjemna jak głód, ale potrzebna tak samo jak on. Ostatnio czuję się samotny i smutny, co wcale nie jest smutne, bo wcześniej nie czułem samotności i byłem sam — czułem pustkę. 


Jak udowodnił Hawking, czarne dziury promieniują coś, co on nazwą energią negatywną (znaczy, że na minusie) to cudowne nawiązanie do uczucia pustki w naszym życiu. Nie jest tak, że z pustki nic nie wynika, pustką promieniuje energię negatywną. Samotność nie jest pustką, samotność jest rodzajem grawitacji, ale bez horyzontu zdarzeń. Czarne dziury pochłaniają światło oraz czas tak samo jak pustka w nas, samotność tylko zakrzywia światło i czas, to oznaka prawdziwej żyjącej gwiazdy. 


Lubię to, że ludzie za mną idą, że mnie słuchają, że podoba im się to, co im przekazuję. Lubię to, że jak mówię to jestem pewien tego, że mówię dobrze, poruszam się w tych rejonach, których jestem pewien zostawiając im wolność. 


W efekcie okazuje się, że najgorszym efektem przyjazdu do niemiec była radykalna zmiana diety. Bogu dzięki żyjemy w XXI wieku i mamy autostrady, internet i te wszystkie nowoczesne gówna, które pozwalają mi tutaj 700 kilometrów od mojej ziemi, wciąż smakować owoców, których sam jestem częścią. Nie zgnić tylko w Niemieckiej glebie, a stworzyć w niej nowe życie.