Mechaniczne serce

W różnych czasach były różne sposoby widzenia świata. Gdzieś tam dawno, dawno temu ludzie nie mogli sobie pozwolić nawet na średnio długie podróże więc wierzyli sobie w boga słońce i inne pierdoły. Jakiś czas później przyszli Grecy i zaczęli filozofować. Co to ten kamień to nie logos to ja nie wiem! Gówno z tego zdania rozumiecie? Nie martwcie się, nawet jakbyście rozumieli to byście nie rozumieli! Grecy jednak wierzyli, tak samo jak wcześniejsi Babilończycy czy Egipcjanie, że są sobie tam różni bogowie, robią sobie tam różne rzeczy. Ot tak. Świat wyobrażano sobie jako logos, jako trójkąt, kwadrat, koło czy kulę... ale w sumie to nikt nie wiedział. Później odkryto, że jednak świat jest kulą i fajnie, ale co tę kulę spowodowało? Co stało się, że świat stał się kulą? Pytając o pochodzenie praktycznie pytamy o to kim jesteśmy. No i zwróciliśmy się zarówno w gwiazdy jak i w atomy. Wierzyliśmy już potem jak jeden, że Bóg jest jeden. No i zrozumieliśmy, że istnieje kosmos, w kosmosie gwiazdy, gwiazdy wzięły się z wielkiego, największego bum! Jakie mogło tylko istnieć. Tak samo zresztą wszystko inne. Przyszedł Albert, wyjaśnił nam sprawę dosadnie, że właściwie to wszystko, co myśleliśmy, że wiemy albo że będziemy wiedzieć to gówno prawda, bo on wie lepiej i nam powie. Dalej wierzyliśmy w jednego Boga, o różnych imionach. No i w efekcie odkryliśmy kwanty... a to, to już nam poryło totalnie beret, bo one za cholerę nigdzie nie pasują. Jak coś może być cząsteczką i falą jednocześnie? Jak coś może być w dwóch miejscach naraz? Jak coś tak cholernie małego i nieświadomego może wiedzieć, że jest obserwowane? I co? I nie wiemy, nie mamy pojęcia. Ktoś tu ewidentnie leci w chuja. Mimo to, że więcej nie wiemy niż wiemy to ludzie zaczęli myśleć, że wiedzą więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Używałem już słowa "ironia"? 


Pytań jest wiele. 

Co spowodowało wielki wybuch? 

Skąd małe cząsteczki wiedzą, że są obserwowane? 

Co jest na dnie oceanu? 


Czy dalej mamy prawo wierzyć w Boga? 


To ostatnie pytanie interesuje mnie najbardziej. Bo moim skromnym zdaniem, ten wielki odwrót od wiary w Boga i totalne tupanie ateistyczną nogą w społeczeństwie jest bzdurne, już szczególnie wtedy kiedy ci ateiści podają za fakty przeciw istnieniu Boga, coś, co właściwie bardziej dowodzi jego istnienia! Stoimy w miejscu, gdzie dosłownie odkrywamy rzeczy, które są tak cudowne, tak niewyjaśnialne, że nawet najcięższe umysły nie mają pojęcia co z tym dalej robić. No i co dalej?