Jestem pizdą

Pewnie sobie myślicie teraz, że będzie płaczliwy post o tym, jaki jestem słaby i w ogóle? I wiecie co? Będzie! Ha! Mam was! Podwójne lustro!


Daję dupy cały czas! Codziennie daję ciała. Mam zrobić jakieś ćwiczenia, nie daję rady ze wszystkimi. Mam zaplanowany trening — boli mnie głowa. Mam dietę? Zamawiam sobie pizzę. Mam myśleć pozytywnie? Zastanawiam się jak najszybciej wszystkich wokół pozabijać, tak żeby dużo cierpieli. Mam kochać ludzi? A czasami nienawidzę niektórych tak mocno, że gdzieś w środku życzę im wszystkiego najgorszego. Mam nie ranić innych? A czasami palnę coś ze zbytnią dozą szczerości, że aż boli! Ała! Mam poznać jakąś dziewczynę? Zawsze palnę jakiś idiotyczny tekst, np. Właściwie to wolę być sam, bo jak mam partnerkę to mnie tylko wkurwia. Co? Palnąłem coś takiego? Oczywiście! Albo w ogóle zapominam o jej istnieniu, albo nie odpowiadam na jej wiadomości przez tydzień. Daję dupy, bo z każdego postanowienia umiem zrobić cudowny festiwal żałosności i pierdolenia wszystkiego jak leci. Jestem straszną pizdą. Wciąż jak zdejmuję koszulkę to nie jestem zadowolony z efektów, ok, nie jestem już grubasem, ale wciąż nie wyglądam tak jakbym chciał. Dołuje mnie to? O tak! A miałem się nie dołować! Niby lubię być sam, a tak często brakuje mi innych ludzi! Miałem zrobić w tym tygodniu jakieś 60 kilometrów? Ile zrobiłem? Nie całe 30. Może jutro zrobię 15... może. Miałem nie przejmować się przeszłością? Ciągle o niej myślę! Miałem nie stresować się przyszłością? Wciąż się denerwuję tym, co nadejdzie! Zdrowe jedzenie? Kilka razy w tygodniu tak, pomiędzy burgerami. Cały czas daję dupy.


I wiecie co? To zajebiście! Kocham być nieidealny! Moje postępy nie są tak dobre jak zaplanowałem, plan wykonuję na jakieś 30% - co w sumie jest dużo. Bo zawsze do przodu, i zawsze "wykonuję". 


Zastanawiam się jakby to było jakbym jednak był idealny? To możliwe teoretycznie, ale bardzo teoretycznie, bo musielibyśmy wyłączyć tak wiele z tego czym jestem. Praktycznie jest to niemożliwe. Ktoś z was też jest nieidealny? Czy tylko ja? Może wasze zdjęcia na społecznościówkach pokazują waszą idealność? Może wasze wymarzone wakacje pokazują, że spełniacie marzenia? Naprawdę wszyscy wszystko robicie dobrze? Macie super ciała, poukładane w głowie, spełniacie marzenia, jesteście szczęśliwi? Nie? Bo wiecie co... nikt tak naprawdę nie jest. Najważniejsza nauka to odpuścić samego siebie, odpuścić — przestać próbować. Daj temu płynąć, daj temu być, czemu? Wiesz czemu. 


A tak już wracając na ziemię. 


Mówiłem, że Aliyah napisze sama do mnie? I napisała! Myślę, że zaszły tam jakieś zmiany, dlatego się nie odzywała, myślę, że ona myśli, że to są zmiany negatywne, ale myślę, że ona nie wie, że takie coś prowadzi do pozytywnych zmian. Czasami trzeba postępować ze sobą jak ze starym radzieckim telewizorem i trzeba sobie porządnie przypierdolić w łeb, żeby zacząć dobrze działać. Myślę, że to coś w tym kierunku. Może teraz mój ruch i powinienem pokazać jej trochę więcej siebie. Tak myślę. Nie wiem, na wyczucie robię panie, co ja jestem specjalista? Specjalista kosztuje. A jak spierdolę? To się naprawi panie. Wyluzuj czapkę!


Kocham was!