Maria Magdalena

No i napisała, żeby się spotkać. Wiecie co? Znów jestem głupi, bo dałem się ogarnąć strachowi. Dzisiaj przeszedłem jakieś 20 kilometrów, żeby trochę rozchodzić te emocje. Strasznie bałem się tego co czułem, ale to głupie, i ja jestem głupi. 


Spotkałem się z nią dzisiaj, popatrzyłem na nią, przytuliłem ją, powiedziałem jej, że ją kocham. Przy niej ten cały strach mi minął i wypełniło mnie to uczucie. Nie umiem tego nazwać, mamy jakieś połączenie, wiem, że mogę jej powiedzieć wszystko, dosłownie wszystko o sobie i wiem, że ona się tego nie przerazi, nie zwątpi we mnie i nie przestanie czuć tego, co czuje. Wiem też, że to, co ona czuje to też jest miłość. 


Po co z tym walczę? Po co? To przecież głupie. Wiem, że to uczucie jest czyste, obustronnie. Tam nie ma ukrytych intencji, nie ma. 


Czasami mam wrażenie, że ona jest o wiele mądrzejsza ode mnie — w sensie uczuciowym i emocjonalnym. Ona jakby patrzy na mnie jak walczę ze sobą, jak rozwijam się, uśmiecha się, że mi idzie tak mozolnie, trochę ją to bawi, że jestem jak taka glizda wijąca się na ziemi. Mam wrażenie, że ona doskonale zna efekt końcowy, wie co jest nieuniknione. 


Muszę jakoś wyłapywać te momenty mojej głupoty. Boję się jej powiedzieć jak mocno czasami czuje to co czuję. Muszę zebrać się na odwagę i jej to zwyczajnie powiedzieć. Powiedziałem jej dzisiaj, ale nie tak jakbym chciał. Po co muszę to zrobić? Nie wiem, wiem, że muszę. 


Boże daj mi mądrość i odwagę, bo wyraźnie obu mi brakuje. 


Kocham was!